
Adam Zagajewski, foto di Krzysztof Dubiel
a Derek Walcott
La stanza in cui lavoro ha sei lati
come un dado.
Contiene un tavolo di legno
dalle linee ostinate, contadine
una poltrona pigra e una teiera
con un labbro asburgico sporgente.
Dalla finestra vedo qualche albero esile,
ciuffi di nuvole e bambini dell’asilo,
sempre allegri e chiassosi.
Talvolta un parabrezza brilla da lontano
oppure, più su, le scaglie argentate di un aereo.
Chiaramente gli altri non perdono tempo
mentre io lavoro, cercano avventure
sulla terra o in cielo.
La stanza in cui lavoro è una camera oscura.
E tuttavia cos’è il mio lavoro,
molta immobile attesa,
sfogliare delle pagine, paziente meditazione,
una passività che non piacerebbe
a quel giudice dallo sguardo avido.
Scrivo così lentamente come se dovessi vivere ancora duecento anni.
Cerco immagini che non esistono,
e se ci sono, sono arrotolate, riposte
come vestiti estivi in inverno,
quando il gelo taglia le labbra.
Sogno una perfetta concentrazione; se la trovassi
di sicuro smetterei di respirare.
Forse è un bene che mi riesca così poco.
Eppure sento fischiare la prima neve
sento la fragile melodia della luce del giorno
e il rombo minaccioso della grande città,
bevo da una piccola fonte,
la mia sete supera l’oceano.
Adam Zagajewski
(Traduzione di Paola Malavasi)
dalla rivista “Poesia”, Anno XVII, Maggio 2004, N. 183, Crocetti Editore
∗∗∗
Pokój
Dla Dereka Walcotta
Pokój, w którym pracuję, jest sześcianem
jak kostka do gry.
Jest w nim drewniany stół
o upartej chłopskiej sylwetce,
leniwy fotel i czajniczek do herbaty
z wydętą habsburską wargą.
Z okna widzę kilka chudych drzew,
cienkie obłoki i dzieci z przedszkola,
zawsze zadowolone, głośne.
Czasem w oddali błyśnie szyba samochodu
albo, wyżej, srebrna łuska samolotu.
Najwyraźniej inni nie tracą czasu
gdy ja pracuję, szukają przygód
na ziemi i w przestworzach.
Pokój, w którym pracuję, to camera obscura.
Czym jednak jest moja praca –
dużo nieruchomego czekania,
przewracania kartek, cierpliwej medytacji,
bierności, które nie spodobałyby się
sędziemu o chciwym spojrzeniu.
Piszę tak powoli, jakbym miał żyć dwieście lat.
Szukam obrazów, których nie ma,
a jeśli są to zwinięte i schowane
jak letnie ubrania w zimie,
gdy mróz kaleczy usta.
Marzę o absolutnym skupieniu; gdybym je znalazł
zapewne przestałbym oddychać.
Może to dobrze, że tak niewiele mi się udaje.
Ale przecież słyszę jak gwiżdże pierwszy śnieg,
słyszę delikatną melodię światła dziennego
i groźny pomruk wielkiego miasta.
Piję z małego źródła,
moje pragnienie jest większe niż ocean.
Adam Zagajewski
da “Pragnienie”, Wydawnictwo a5, 1999