
Tomasz Różycki
Lavoro nel sonno. Mi alzo, esco e il marciapiede è nascosto
da una patina chiara. Entro mentre dorme e la prendo così com’è
sul dorso, sulla pancia o rannicchiata, e allora si muovono
pareti, mobili, le strade dietro la finestra e oltre, finché sente tutte
quelle cose irreali, milioni di parole che scorrono, immagini
improbabili che iniziano a volteggiare silenziose, sì!, a riempirla.
Lavoro così ogni notte, sono invisibile. E poi mi siedo e osservo
come muove le palpebre e le tremano le dita. E so persino quel che vede
quando inizia a piangere.
Sì! Lavoro con il sonno, la amo con il sonno. Ogni notte le lascio
dentro tutto questo, nell’attesa di un bambino. Poi torno per le stesse strade,
tutto è immobile, case, alberi e oltre. E sulla pelle
ho una patina chiara. E quando sento che si sveglia con un grido, so:
qualcun altro lavora da sveglio.
Tomasz Różycki
(Traduzione di Leonardo Masi e Alessandro Ajres)
da “Antimondo”, Edizioni della Meridiana, 2009
∗∗∗
Anioł
Pracuję wc śnie. Wstaję i wychodzę, a chodnik pokryty jest
jasnym nalotem. Wchodzę tam, kiedy śpi i biorę ją tak, jak jest;
na wznak, na brzuchu, albo skuloną, i wtedy poruszają się
ściany, meble i za oknem ulice i dalej, aż poczuje te wszystkie
nierealne rzeczy, jak płyną te miliony słów, te nieprawdopodobne
obrazy i zaczynają cicho krążyć, ach, wypełniać ją.
Tak pracuję co noc, jestem niewidzialny. I potem siedzę i patrzę,
jak porusza powiekami i drgają jej palce. I nawet wiem, co widzi,
gdy zaczyna płakać.
Ach, pracuję przez sen, kocham ją przez sen. Co noc zostawiam
w niej to wszystko, oczekuję dziecka. A potem wracam tymi ulicami,
wszystko jest nieruchome, domy, drzewa i dalej. A na skórze
mam jasny nalot. I kiedy słyszę, że budzi się z krzykiem, wiem;
ktoś inny pracuje na jawie.
Tomasz Różycki
da “Vaterland”, Stowarzyszenie Literackie im, K. K. Baczyńskiego, Łódź, 1997
