Le bianche vele – Adam Zagajewski

Adam Zagajewski, foto di
Krzysztof Dubiel

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Eugène Delacroix osservava
le navi a vapore nel Canale della Manica,
che lentamente, sistematicamente avevano cominciato
a sostituire le fregate dalle gonfie bianche vele
e scriveva con tristezza nel diario:
tutto intorno a noi è soggetto a degrado,
la bellezza del mondo ci lascia per sempre;
di continuo compaiono nuove
invenzioni, forse utili,
ma infinitamente banali
(per esempio le linee ferroviarie,
le locomotive pesanti come la mano di un boia).
Egli stesso dipingeva splendidi cavalli e minacciosi leoni
e i loro muscoli tesi sotto il pelo corto,
e le uniformi degli spahis, tanto rosso,
per il sangue o per tessuti esotici,
e la luce danzante sulla lama della spada
– e poi rimasero ormai solo le macchine,
vecchie macchine e macchie d’olio
sulla sabbia, sulla segatura (e anche il sangue).
C’è tanta nuova realtà
e ciò che è meraviglia è diventato timido,
difficile da ritrovare, fissare nella memoria,
immortalarlo, eppure le alte
bianche nubi a più piani,
gli arroganti, fieri cumuli, trascorrono
sulla Francia e sulla Germania e sulla Polonia,
trascorrono su di noi e in essi si nascondono
fedeli uccelli migratori, gru e ciuffolotti,
vi dimorano rondini, rigogoli, rondoni,
e anche le ferrate aeronavi,
che ci uccidono o ci salvano.
Continuamente roteano su di noi
la morte e la salvezza.

Adam Zagajewski

(Traduzione di Marco Bruno)

dalla rivista “Poesia”, Anno XXX, Novembre 2017, N. 331, Crocetti Editore

∗∗∗

Białe żagle

Eugène Delacroix przyglądał się
statkom parowym na Kanale La Manche,
które powoli, systematycznie zaczęły
wypierać fregaty o wydętych białych żaglach
i pisał ze smutkiem w swoim dzienniku:
wszystko wokół nas ulega degradacji,
piękno świata odchodzi na zawsze;
nieprzerwanie pojawiają się nowe
wynalazki, być może użyteczne,
lecz nieskończenie banalne
(na przykład koleje żelazne,
lokomotywy ciężkie jak ręka kata).
On sam malował dorodne konie i groźne lwy
i ich muskuły napięte pod krótką sierścią,
i mundury spahisów, dużo czerwieni,
którą może dać krew albo egzotyczne tkaniny,
i światło tańczące na klindze szabli
– a potem zostały już tylko maszyny,
szare maszyny i plamy oleju
na piasku, na trocinach (i także krew).
Jest dużo nowej rzeczywistości
i to, co cudowne stało się nieśmiałe,
trudno je odnaleźć, zapamiętać,
utrwalić, a jednak wysokie,
białe, wielopiętrowe chmury,
aroganckie, dumne cumulusy, płyną
nad Francją i nad Niemcami i nad Polską,
płyną nad nami i kryją się w nich
wierne ptaki wędrowne, żurawie i gile,
mieszkają w nich jaskółki, wilgi, jerzyki,
i także żelazne statki powietrzne,
które nas zabijają lub ratują.
Wciąż krążą nad nami
śmierć i ocalenie.

Adam Zagajewski

da “Asymetria”, A5 K. Krynicka, 2014

Festa dei maturandi – Adam Zagajewski

Foto di Renate von Mangoldt

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oppure quando, prima della festa dei maturandi, mamma venne
all’incontro in cui discutevamo il programma artistico della serata
e quando lì intervenne con idee che
a noi sembravano fiacche, antiquate,
come fosse lei, e non noi, a dover dare gli esami di maturità, esami che però aveva già dato una volta prima della guerra, con lode, se ricordo bene,
e anche l’esame della guerra, tutto lo indica,
l’aveva dato con esito discreto, e come allora,
durante quella riunione, mi vergognavo per lei –
mentre durante la guerra non potevo ammirarla
per altre ragioni, ben diverse,

e come questa asimmetria, questa forte asimmetria,
per molti anni, addirittura per decenni,
non mi permetteva di vederla
nella nitida luce del vero,
nitida e complessa,
complessa e giusta,
giusta e irraggiungibile,
irraggiungibile e magnifica.

Adam Zagajewski

(Traduzione di Marco Bruno)

dalla rivista “Poesia”, Anno XXX, Novembre 2017, N. 331, Crocetti Editore

∗∗∗

Studniówka

Albo jak przed studniówką mama przyszła na spotkanie
gdzie omawialiśmy program artystyczny wieczoru
i jak tam wystąpiła z pomysłami, które
nam się wydały słabe, staroświeckie,
zupełnie jakby to ona, a nie my, miała zdawać maturę,
którą przecież już raz zdała przed wojną,
z wyróżnieniem, jeśli dobrze pamiętam,
i także wojnę, wszystko na to wskazuje,
zdała z niezłym wynikiem, i jak się wtedy,
podczas tego zebrania, wstydziłem za nią –
natomiast w czasie wojny nie mogłem jej podziwiać
z innych powodów, zupełnie innych,

i jak ta asymetria, ta silna asymetria,
przez wiele lat, nawet dziesięcioleci,
nie pozwalała mi jej zobaczyć
w ostrym świetle prawdy,
ostrym i złożonym,
złożonym i sprawiedliwym,
sprawiedliwym i nieosiągalnym,
nieosiągalnym i wspaniałym.

Adam Zagajewski

da “Asymetria”, A5 K. Krynicka, 2014

Infanzia – Adam Zagajewski

Foto di Pieter Vandermeer

Give me my childhood again
JOHN BURNSIDE

Ridatemi la mia infanzia,
quella repubblica di passeri garruli,
le smisurate selve di ortiche
e il pianto notturno del timido allocco.

La nostra strada vuota di domenica,
il rosso neogotico delle chiese
che non ispirava i mistici,
le bardane sussurranti in tedesco

e la confessione dell’alcolizzato
all’altare della parete bianca,
e le pietre, e la pioggia, e le pozzanghere
in cui sfavillava l’oro.

Adesso, ormai, saprei sicuramente
come essere bambino, saprei
come guardare gli alberi coperti di brina,
come vivere immobilmente.

Adam Zagajewski

(Traduzione di Marco Bruno)

dalla rivista “Poesia”, Anno XXX, Novembre 2017, N. 331, Crocetti Editore

∗∗∗

Dzieciństwo

Give me my childhood again
JOHN BURNSIDE

Oddajcie mi moje dzieciństwo,
republikę gadatliwych wróbli,
niezmierzone puszcze pokrzyw
i nocny płacz nieśmiałego puszczyka.

Naszą ulicę pustą w niedzielę,
neogotycki czerwony kościół,
który nie sprzyjał mistykom,
łopiany szepczące po niemiecku

i spowiedź alkoholika
przed ołtarzem białej ściany,
i kamienie, i deszcz, i kałuże,
w których lśniło złoto.

Teraz już wiedziałbym na pewno
jak być dzieckiem, wiedziałbym
jak patrzeć na oszronione drzewa,
jak żyć nieruchomo.

Adam Zagajewski

da “Asymetria”, A5 K. Krynicka, 2014

Bertolt Brecht nell’eternità – Adam Zagajewski

Adam Zagajewski, foto di
Krzysztof Dubiel

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Il tuo tumulo si trova proprio al centro di Berlino
in quello snobistico, filosofico cimitero
dove non si seppelliscono persone qualunque, lì

dove riposano Hegel e Fichte come arrugginite ancore
(i loro velieri affondano nell’abisso dei manuali).

I tuoi stravaganti errori, la tua adorazione per la dottrina
giacciono gli uni accanto agli altri come l’ascia e il giavellotto nelle tombe del Neolitico,
altrettanto utili, altrettanto indispensabili.

Avevi scelto la Germania Orientale, ma per ogni evenienza
conservasti il passaporto austriaco.

Fosti un prudente rivoluzionario – forse nonostante tutto un ossimoro
può redimere il mondo?

Hai scritto la poesia Ai nati tardi – per sottomettere anche
il futuro
alla tua persuasione. Ma il futuro è già trascorso.

I nati tardi si aggirano indifferenti intorno ai tumuli – come turisti in un museo,
che guardano principalmente le firme sotto i quadri.

È aprile, una fresca giornata di sole, ombre nere si sono apprese, appiccicate
alle lapidi, come se fossero stati gli agenti segreti a rivelarsi immortali.

Adam Zagajewski

(Traduzione di Marco Bruno)

dalla rivista “Poesia”, Anno XXX, Novembre 2017, N. 331, Crocetti Editore

∗∗∗

Bertolt Brecht w wieczności

Twoja mogiła znajduje się w samym centrum Berlina
na tym snobistycznym, filozoficznym cmentarzu
gdzie nie grzebie się byle kogo, tam,

gdzie spoczywają Hegel i Fichte jak zardzewiałe kotwice
(ich żaglowce toną w otchłani podręczników).

Twoje dziwaczne pomyłki, twoje uwielbienie dla doktryny
leżą obok ciebie jak siekiera i oszczep w grobach neolitu,
równie pożyteczne, równie nieodzowne.

Wybrałeś Niemcy Wschodnie, lecz na wszelki wypadek
zachowałeś też austriacki paszport.

Byłeś ostrożnym rewolucjonistą – czy jednak oksymoron
może zbawić świat?

Napisałeś wiersz Do późno urodzonych − chciałeś także przyszłość
poddać swojej perswazji. Ale przyszłość już minęła.

Późno urodzeni krążą obojętnie wśród mogił – jak turyści w muzeum,
którzy patrzą głównie na podpisy pod obrazami.

Jest kwiecień, słoneczny, chłodny dzień, czarne cienie przywarły
do nagrobków, tak jakby to tajniacy okazali się nieśmiertelni.

Adam Zagajewski

da “Asymetria”, A5 K. Krynicka, 2014

Marinando la scuola – Adam Zagajewski

Foto di Pieter Vandermeer

 

 

 

 

 

 

 

 

 

O forse è proprio qui che si trova il regno dei morti,
pensai; era sulla Vistola,
fra le gramigne e i soffioni e le lattine di Coca-Cola
accartocciate che avevano dovuto patire molto,

a marzo, quando i giovani e sconsiderati fili d’erba
intraprendono fiduciosamente un viaggio senza fine
e gli scolari che marinano bevono un vino economico
nella prima caotica estasi.

Così pensavo allora, ma adesso
non so come finire questa poesia.
Perché c’è anche un altro regno
cui noi apparteniamo,

visibile e amichevole,
l’enorme regno dei vivi,
ma noi non riusciamo a vederlo –

perché è in noi,
perché è infinito
ed elastico.

E in esso ci sono sveglie che piangono,
e dischi di jazz in vinile,
ci sono bottoni e uva spina,
e il sambuco.

Adam Zagajewski

(Traduzione di Marco Bruno)

dalla rivista “Poesia”, Anno XXX, Novembre 2017, N. 331, Crocetti Editore

∗∗∗

Na wagarach

A może właśnie tutaj jest królestwo umarłych,
pomyślałem; było to nad Wisłą,
wśród chwastów i mniszków i pogiętych puszek
po coca-coli, które musiały wiele wycierpieć,

w marcu, kiedy młode i nierozważne kiełki trawy
ufnie wyruszają w drogę bez końca
a uczniowie na wagarach piją tanie wino
w pierwszej chaotycznej ekstazie.

Tak wtedy myślałem, ale teraz
nie wiem, jak skończyć ten wiersz.
Jest przecież także inne królestwo,
do którego my należymy,

widzialne i przyjazne,
ogromne królestwo żywych,
ale my nie potrafimy go zobaczyć –

ponieważ jest w nas,
ponieważ jest nieskończone
i elastyczne.

A w nim są budziki, które płaczą
i płyty jazzowe z winylu,
są guziki i agrest,
i czarny bez.

Adam Zagajewski

da “Asymetria”, A5 K. Krynicka, 2014